2012/10/23

Rozdział 2


Czy wam też zdarza się wstawać o siódmej rano, kiedy wiecie, że tego dnia macie wolne i możecie pospać naprawdę długo? Tak, mi zdarza się to za każdym razem, gdy nie idę do pracy. Niestety pogoda, która dawała ostatnio tyle energii do działania gdzieś zniknęła. Odsłoniłam zasłony i moim oczom ukazały się miliony kropelek deszczu, spływające szybko po oknie. Postanowiłam, nie zważając na pogodę, wykorzystać ten dzień do granic możliwości. Margallo smacznie spał dopóki nie włączyłam odkurzacza i nie zaczęłam sprzątać. Obrażony na mnie, wypił miseczkę mleka, po czym schował się w kącie pomiędzy pralką a łazienkową szafką. Odkurzyłam, wytarłam kurze, zmyłam podłogi na mokro, moim „nowym” mopem, który dostałam od Stelli, w spadku, kiedy wprowadzałam się do tego mieszkania. Zmęczona opadłam na kanapę i włączyłam muzyczny kanał w telewizji. Usłyszałam męskie głosy : “Baby You light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed”, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby moim oczom nie ukazała się znów blond czupryna, gościa kawiarni, w której pracuję. Zamyślona wpatrywałam się w ekran telewizora, kiedy niespodziewanie na moje kolana wskoczył obrażony Margallo. Próbowałam zepchnąć go na podłogę, jednak on usilnie łasił się i zaczepiał mnie za każdym razem, gdy niezdarnie przewracał się na sofie. Pod koniec teledysku miałam już w głowie spamiętany cały refren i podśpiewując sobie pod nosem poszłam do kuchni zrobić sobie smakowity obiad. Podczas, gdy robiłam swoją ulubioną pizze z salami, nagle usłyszałam dzwonek  telefonu. Biegałam jak oparzona pomiędzy kuchnią a salonem w nadziei, że za chwilę moim oczom ukaże się Sony NeVo. W tle dochodziły do mnie tylko kolejne dźwięki refrenu Miguel – Do you. Nareszcie gdy znalazłam zgubę, która była pod stertą poduszek, niefortunnie przewróciłam się na podłogę. „Oj Julia, Julia” – pomyślałam w duchu i nacisnęłam zieloną słuchawkę:
-Mała! Dobijam się do Ciebie i dobijam. Jakie masz plany na po południe? – usłyszałam.
-Cześć Stella. Jak na razie to leżę na podłodze i masuję swoją obolałą nogę. –odpowiedziałam jej do słuchawki, trzymając się za kostkę.
-Co się stało? Mam nadzieję, że to nic poważnego.–spytała z zaciekawieniem i przejęciem.
-Chyba nie, po prostu nie mogłam znaleźć telefonu. I za nim odebrałam, musiałam zaliczyć jeszcze mały upadek.
-Tak, Ty zawsze rzucisz gdzieś tego fona, a później latasz po całym mieszkaniu i go szukasz. To co ruszam jakoś o 16 na zakupy?
- O to świetny pomysł, właśnie posprzątałam, zrobiłam obiad. Zaraz zjem i możemy ruszać. -uśmiechnęłam się do siebie.
-Dobrze to w takim razie jestem u Ciebie przed 16, Pa! – wykrzyczała do słuchawki.
-Do zobaczenia! – odpowiedziałam jej i naciskając czerwoną słuchawkę, pomasowałam swoje zmęczone od rozmowy ucho.
Moja prawa kostka nie wyglądała za dobrze, ale wygrzebałam z domowej apteczki maść na stłuczenia i posmarowałam zbolałe miejsce. Moja ulubiona pizza piekła się w piekarniku, a ja szykowałam się na po południowy wypad do galerii handlowej z Stellą. Wyprostowałam swoje nieułożone włosy, lekko się pomalowałam, a z szafy wyciągnęłam dżinsy, sweterek w paski i skórzaną kurtkę. Właśnie kiedy podjadłam kawałek pizzy, zadzwonił domofon. Szybko włożyłam swoje czarne kalosze, z kuchennego stołu zabrałam małą chanelkę i słysząc ciche miałczenie Margallo, w pośpiechu wlałam mu do miseczki mleko. Podrapałam go jeszcze za uchem i wyszłam z mieszkania. Stella czekała na mnie przed kamienicą, w swoim małym czarnym mini cooperze. Wsiadłam pospiesznie do środka i całując ją w policzek usłyszałam dochodzące z radio dźwięki piosenki, której słuchałam dzisiejszego przed południa w domu: “Baby You light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed”. Odjechałyśmy, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
W czasie drogi okazało się, że tak naprawdę jedziemy na zakupy z jednego bardzo ważnego powodu. Stella miała zamiar kupić sobie elegancką sukienkę, którą będzie mogła włożyć na wesele, na które wybiera się za miesiąc. Kiedy po piętnastu minutach znalazłyśmy miejsce na parkingu, zadowolone skierowałyśmy się w stronę oszklonej windy, która zawiozła nas na pierwsze piętro galerii handlowej. Chodziłyśmy po sklepach, przymierzałyśmy wiele ciekawych i ładnych ciuchów, ale Stella nie mogła zdecydować się na nic konkretnego. W tym czasie zdążyłam kupić nowy ciepły sweter, idealny na nadchodzące chłodne dni i  sztruksowe burgundowe spodnie. Widząc zrezygnowanie na twarzy mojej przyjaciółki, zaproponowałam jej, abyśmy wstąpiły jeszcze do sieciówki, ale zaopatrzonej w bardzo dobre gatunkowo rzeczy. Podczas gdy Stella poszukiwała małej czarnej, ja wybrałam się na dział męski. Lubiłam od czasu do czasu kupić sobie za dużą męską koszulkę, w której czułam się nadzwyczaj komfortowo. Snując się pomiędzy kolejnymi działami i wieszakami moim oczom ukazała się bardzo znajoma twarz, ale jakże nieznajoma osoba. Pięć metrów ode mnie stał chłopak z kawiarni, chłopak z telewizora, chłopak z samochodowego radia. Stojąc nad stertą kolorowych koszulek z nadrukami z kreskówki Avengers, spojrzałam ukradkiem w jego stronę i wtedy właśnie zobaczyłam, że także i on spoglądał na mnie z nad wieszaka z bluzą z napisem ‘don’t you wish your girlfriend was hot like me.’ Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam wzrok. Zamyślona, wzięłam pierwszą lepszą koszulkę i wróciłam do Stelli. Znalazłam ją w przymierzalni. Na jej i moje szczęście, miała na sobie idealnie skrojoną, perfekcyjnie pasującą do jej figury sukienkę. Od razu rozkazałam jej ją kupić, a ona uśmiechnięta od ucha do ucha przebrała się i pobiegła do kasy. Właśnie teraz Drodzy Czytelnicy pomyślicie, że przy kasie znów spotkałam przystojnego blondyna. Mylicie się, pewnie wyszedł ze sklepu szybciej od nas, ponieważ w zasięgu mojego wzroku już go nie było. Resztę po południa, a już nawet wieczora spędziłyśmy w kawiarni pijąc kawę i zajadając się pysznymi ciasteczkami. Obie cieszyłyśmy się, że miałyśmy dziś dzień wolny, który po moim deszczowej pogody tak miło spędziłyśmy. Stella odwiozła mnie do domu. W drodze powrotnej śpiewałyśmy jak oszalałe piosenki, które leciały akurat w stacji BBC radio 2. Pożegnałam się z nią i podziękowałam jej za tak fantastyczny dzień i wróciłam do swojego mieszkania. Margallo spał na kanapie i nawet nie otworzył oczu, kiedy przekręciłam klucz w zamku, by zamknąć drzwi. Szybko się wykąpałam i ubrana w nową koszulkę z kapitanem Ameryką, popijałam ciepłą herbatę, wspominając przy tym przypadkowe spotkanie z nieznajomym blondynem.  

____________________________________________________________________________