Czy wam też
zdarza się wstawać o siódmej rano, kiedy wiecie, że tego dnia macie wolne i
możecie pospać naprawdę długo? Tak, mi zdarza się to za każdym razem, gdy nie
idę do pracy. Niestety pogoda, która dawała ostatnio tyle energii do działania
gdzieś zniknęła. Odsłoniłam zasłony i moim oczom ukazały się miliony kropelek
deszczu, spływające szybko po oknie. Postanowiłam, nie zważając na pogodę,
wykorzystać ten dzień do granic możliwości. Margallo smacznie spał dopóki nie
włączyłam odkurzacza i nie zaczęłam sprzątać. Obrażony na mnie, wypił miseczkę
mleka, po czym schował się w kącie pomiędzy pralką a łazienkową szafką.
Odkurzyłam, wytarłam kurze, zmyłam podłogi na mokro, moim „nowym” mopem, który
dostałam od Stelli, w spadku, kiedy wprowadzałam się do tego mieszkania. Zmęczona
opadłam na kanapę i włączyłam muzyczny kanał w telewizji. Usłyszałam męskie
głosy : “Baby You light up my world like nobody else, the way that you
flip your hair gets me overwhelmed”, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby moim
oczom nie ukazała się znów blond czupryna, gościa kawiarni, w której pracuję. Zamyślona
wpatrywałam się w ekran telewizora, kiedy niespodziewanie na moje kolana
wskoczył obrażony Margallo. Próbowałam zepchnąć go na podłogę, jednak on
usilnie łasił się i zaczepiał mnie za każdym razem, gdy niezdarnie przewracał
się na sofie. Pod koniec teledysku miałam już w głowie spamiętany cały refren i
podśpiewując sobie pod nosem poszłam do kuchni zrobić sobie smakowity obiad. Podczas,
gdy robiłam swoją ulubioną pizze z salami, nagle usłyszałam dzwonek
telefonu. Biegałam jak oparzona pomiędzy kuchnią a salonem w nadziei, że za
chwilę moim oczom ukaże się Sony NeVo. W tle dochodziły do mnie tylko
kolejne dźwięki refrenu Miguel – Do you.
Nareszcie gdy znalazłam zgubę, która była pod stertą poduszek, niefortunnie
przewróciłam się na podłogę. „Oj Julia, Julia” – pomyślałam w duchu i
nacisnęłam zieloną słuchawkę:
-Mała! Dobijam
się do Ciebie i dobijam. Jakie masz plany na po południe? – usłyszałam.
-Cześć Stella. Jak na
razie to leżę na podłodze i masuję swoją obolałą nogę. –odpowiedziałam jej do
słuchawki, trzymając się za kostkę.
-Co się stało? Mam
nadzieję, że to nic poważnego.–spytała z zaciekawieniem i przejęciem.
-Chyba nie, po prostu nie
mogłam znaleźć telefonu. I za nim odebrałam, musiałam zaliczyć jeszcze mały
upadek.
-Tak, Ty zawsze rzucisz
gdzieś tego fona, a później latasz po całym mieszkaniu i go szukasz. To co
ruszam jakoś o 16 na zakupy?
- O to świetny pomysł, właśnie
posprzątałam, zrobiłam obiad. Zaraz zjem i możemy ruszać. -uśmiechnęłam się do
siebie.
-Dobrze to
w takim razie jestem u Ciebie przed 16, Pa! – wykrzyczała do słuchawki.
-Do
zobaczenia! – odpowiedziałam jej i naciskając czerwoną słuchawkę, pomasowałam
swoje zmęczone od rozmowy ucho.
Moja prawa
kostka nie wyglądała za dobrze, ale wygrzebałam z domowej apteczki maść na
stłuczenia i posmarowałam zbolałe miejsce. Moja ulubiona pizza piekła się w
piekarniku, a ja szykowałam się na po południowy wypad do galerii handlowej z
Stellą. Wyprostowałam swoje nieułożone włosy, lekko się pomalowałam, a z szafy
wyciągnęłam dżinsy, sweterek w paski i skórzaną kurtkę. Właśnie kiedy podjadłam
kawałek pizzy, zadzwonił domofon. Szybko włożyłam swoje czarne kalosze, z kuchennego
stołu zabrałam małą chanelkę i słysząc ciche miałczenie Margallo, w pośpiechu
wlałam mu do miseczki mleko. Podrapałam go jeszcze za uchem i wyszłam z
mieszkania. Stella czekała na mnie przed kamienicą, w swoim małym czarnym mini
cooperze. Wsiadłam pospiesznie do środka i całując ją w policzek usłyszałam
dochodzące z radio dźwięki piosenki, której słuchałam dzisiejszego przed południa
w domu: “Baby You light up my world like nobody else, the way that you flip
your hair gets me overwhelmed”. Odjechałyśmy, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
W czasie
drogi okazało się, że tak naprawdę jedziemy na zakupy z jednego bardzo ważnego powodu.
Stella miała zamiar kupić sobie elegancką sukienkę, którą będzie mogła włożyć
na wesele, na które wybiera się za miesiąc. Kiedy po piętnastu minutach
znalazłyśmy miejsce na parkingu, zadowolone skierowałyśmy się w stronę oszklonej
windy, która zawiozła nas na pierwsze piętro galerii handlowej. Chodziłyśmy po sklepach,
przymierzałyśmy wiele ciekawych i ładnych ciuchów, ale Stella nie mogła
zdecydować się na nic konkretnego. W tym czasie zdążyłam kupić nowy ciepły
sweter, idealny na nadchodzące chłodne dni i sztruksowe burgundowe spodnie.
Widząc zrezygnowanie na twarzy mojej przyjaciółki, zaproponowałam jej, abyśmy wstąpiły
jeszcze do sieciówki, ale zaopatrzonej w bardzo dobre gatunkowo rzeczy. Podczas
gdy Stella poszukiwała małej czarnej, ja wybrałam się na dział męski. Lubiłam
od czasu do czasu kupić sobie za dużą męską koszulkę, w której czułam się
nadzwyczaj komfortowo. Snując się pomiędzy kolejnymi działami i wieszakami moim
oczom ukazała się bardzo znajoma twarz, ale jakże nieznajoma osoba. Pięć metrów
ode mnie stał chłopak z kawiarni, chłopak z telewizora, chłopak z samochodowego
radia. Stojąc nad stertą kolorowych koszulek z nadrukami z kreskówki Avengers,
spojrzałam ukradkiem w jego stronę i wtedy właśnie zobaczyłam, że także i on
spoglądał na mnie z nad wieszaka z bluzą z napisem ‘don’t you wish your
girlfriend was hot like me.’ Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam wzrok. Zamyślona,
wzięłam pierwszą lepszą koszulkę i wróciłam do Stelli. Znalazłam ją w
przymierzalni. Na jej i moje szczęście, miała na sobie idealnie skrojoną,
perfekcyjnie pasującą do jej figury sukienkę. Od razu rozkazałam jej ją kupić,
a ona uśmiechnięta od ucha do ucha przebrała się i pobiegła do kasy. Właśnie teraz Drodzy Czytelnicy pomyślicie,
że przy kasie znów spotkałam przystojnego blondyna. Mylicie się, pewnie wyszedł
ze sklepu szybciej od nas, ponieważ w zasięgu mojego wzroku już go nie było. Resztę
po południa, a już nawet wieczora spędziłyśmy w kawiarni pijąc kawę i zajadając
się pysznymi ciasteczkami. Obie cieszyłyśmy się, że miałyśmy dziś dzień wolny,
który po moim deszczowej pogody tak miło spędziłyśmy. Stella odwiozła mnie do
domu. W drodze powrotnej śpiewałyśmy jak oszalałe piosenki, które leciały
akurat w stacji BBC radio 2. Pożegnałam się z nią i podziękowałam jej za tak
fantastyczny dzień i wróciłam do swojego mieszkania. Margallo spał na kanapie i
nawet nie otworzył oczu, kiedy przekręciłam klucz w zamku, by zamknąć drzwi.
Szybko się wykąpałam i ubrana w nową koszulkę z kapitanem Ameryką, popijałam
ciepłą herbatę, wspominając przy tym przypadkowe spotkanie z nieznajomym blondynem.
____________________________________________________________________________
Super piszesz!!! Masz talent, już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
świetny czekam na kolejny;P
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial pisz pisz pisz koleny juz sie doczekac nie moge :p
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial pisz pisz pisz koleny juz sie doczekac nie moge :p
OdpowiedzUsuńŚwietny bloog ! Życzę weny i mam nadzieję że szybko coś dodasz ^ ^ .
OdpowiedzUsuń+ jeśli lubisz coś o wampirkach to zajrzyj ;p
OdpowiedzUsuńhttp://vampire-adventure.blogspot.com/
No i zostań, bo się stęskniłam za tobą i to porządnie! Czasami trzeba czasu, ale cieszę się, że ty i tak w miarę szybko zrozumiałaś. Bo masz talent dziewczyno, a takiego daru nie wolno marnować.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, czekam na więcej scenek z "tajemniczym blondynem" ;D
Pozdrowienia, życzę weny i nie mogę się doczekać następnego! xxx
http://whenimlookingatyou.blogspot.com/
Strasznie się cieszę, że wróciłas. Masz lekkość pisania co występuje bardzo rzadko. Pisz i rozwijaj się. Twoja wielka fanka M.
OdpowiedzUsuń